niedziela, 10 sierpnia 2014

podsumowanie lipca 2014

10 sierpnia brzmi słabo jak na podsumowanie lipca, ale takie życie drodzy państwo.
Otóż lipiec był biegany oczywiście, ale czasami naprawdę muszę wiele poświęcić, żeby iść na trening, chociażby sen.
Kilometraż się zmniejszył - 200km w lipcu -  i tym razem nie będę nad tym płakać, bo docelowymi dystansami, do których się przygotowuję są piątki i dychy.
Chcę się nauczyć utrzymywania mocnego tempa na krótkich dystansach, radzenia sobie z ogromnym zmęczeniem jakie ono niesie. Tak, dla mnie większym poświęceniem jest bieganie 10km bardzo szybko niż utrzymanie tempa powyżej 5km/km na maratonie.
Do maratonów oczywiście wrócę, wcześniej czy później. I wiem, że przyjdzie mi to łatwiej, kiedy nabiorę wytrzymałości i złamię granicę komfortu. Bo tylko wtedy można coś osiągnąć - wychodząc poza przyjemne i lekkie bieganie. Jeszcze bardzo dużo przede mną, mam już lepszy czas reakcji, nie analizuję tyle, nie czekam na rozkręcenie się podczas treningu i osiągnięcie docelowego tempa, na którym potem pracuję, tylko od razu startuję mocno i to jest baza.
Na razie jest to dla mnie świeże i nowe. A już treningi, na których kręcę dwieście metrów jest totalnym kosmosem (ale coraz bliżej mi do niego).


Do łask wrócił mój bajk, którym to już drugi miesiąc jeżdżę praktycznie codziennie (praca/zakupy/znajomi).
Szczerze mówiąc, to nie wiem, czy ma on jakiś wpływ na moje bieganie, wiem, że zakresy mają wpływ na kręcenie pedałami. Mówię Wam, wracanie rowerem ze stadionu, gdzie trzeba wjechać pod niekończącą się górę (tak, u mnie, góra = PODBIEG!! AAA!), jest nie lada wyzwaniem i za każdym razem pedałując na najlżejszej przerzutce modlę się, żeby nie stoczyć się do tyłu. Jak na razie mission completed.

Staram się trochę w tym pędzie odpoczywać, trochę się rozciągać, trochę po prostu żyć. Cały czas bardzo ubolewam nad tym, że nie mam czasu na trening ogólnorozwojowy. A piłka do pilatesu, którą ostatnio zakupiłam w Decathlonie cierpliwie czeka. Niestety nie można mieć wszystkiego i moja doba też trwa tylko 24h.

Sierpień jest czysto przygotowawczy pod dwie dychy we wrześniu. Cieszę się, bo już pozytywnie odczułam jak zeszła ze mnie presja związana ze startami. Pojawia się oczywiście nowa, żeby ładnie się przygotować na wrzesień, ale to akurat dobra presja. Motywacja na nią mówią ;)

2 komentarze:

  1. Witaj,
    trzymam kciuki za Twoje starty we wrześniu.
    Chciałabym zapytać na co zwracasz uwagę podczas treningów pod dychę? Jak długie są Twoje długie wybiegania i jak wyglądają treningi szybkościowe, treningi wzmacniające? Wiem, że to kwestia indywidualna, ale ciekawi mnie Twoja opinia. Przeglądałam Twoje endo ale niewiele mogę wywnioskować, jak bedziesz miała chwilę to czekam na odpowiedź :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na moim endo dodaję tylko treningi biegowe, a i na to często endomondo jest zbyt ograniczone, żeby je ładnie rozpisać.
      staram się biegać 5x w tygodniu. zwykle są to dwa dni, w których biegam treningi szybkościowe np 4x1000m +4x200m (+ rozgrzewka oczywiście, teraz latem wystarczy 10 min i można robić trening) kolekjnego dnia po takim treningu albo mam przerwę, albo biegam na 70% możliwości. Potem znów szybko, ale tak w granicach 85% możliwości, 6-8km - tutaj muszę to urozmaicić i dodać jakiś trening, ale wciąż brak mi czasu (np jakieś 3x2km w tempie 4'05). Dochodzą do tego jeszcze rytmy, którę robię średnio raz na tydzień po 10 powtórzeń. Bardz dobre na odmulenie nóg po wybieganiu, robię w środku tygodnia po spokojniejszym treningu. no i wybieganie oczywiście +10 km. ostatnio kręcę same 12 na takich treningach, ale to też będę wydłużać do 17 km max.

      treningi wzmacniające robię 2x w tygodniu i wciąż mi mało ;) 30-40 min (niestety tylko tyle..). Ćwiczę z piłką do pilatesu i to jedyny sprzęt jaki na razie posiadam, jedynym obciążeniem jest moje własne ciało, ale nie ukrywam, że w takie treningi dopiero się wkręcam. Mimo wszystko, kiedy pierwszy raz poćwiczylam z tą niewinna piłką przez trzy dni miałam zakwasy w dolnej części brzucha, czyli tej, nad którą najtrudniej się pracuje, także polecam, chociaż o efektach jeszcze nie mogę mówić. Ćwiczę w dni niebiegowe lub po spokojnym biegu.

      aha, no i po każdym biegu, tradycyjnie rozciąganie. Nawet po zakresach. Tutaj są dwie szkoły, jedna mówi, żeby rozciągnąć mięśnie po każdym treningu biegowym (ja jestem właśnie z tej szkoły) a druga, że po zakresie to wręcz nie wskazane, bo nadrywamy już uszkodzone mięśnie. Ja bez rozciągania nie umiem kolejnego dnia zrobić normalnego treningu, jestem drewnem. a zaznaczam, że rozciąganie u mnie to max 15 min, przy czym w każdej pozycji wytrzymuję minimum 30 sekund. Tutaj to już sprawa indywidualna, ja rozciąganie polecam.

      Usuń